Dobry feedback czy (DEZ)informacja zwrotna

Leadership

Wiele lat temu miałem swój wielki debiut na scenie, w spektaklu wybitnego, dziś już nieżyjącego reżysera Macieja Prusa. Jaka sztuka? „Edward II” Christophera Marlowe’a. Rola? Jedna z głównych, u boku samego Romana Wilhelmiego, legendy sceny, który w tamtym czasie był w takiej formie, że mógłby zagrać cokolwiek i publiczność na pewno biłaby brawo na stojąco.

Roman już od pierwszych prób błyszczał kreatywnością. Reżyser był zachwycony, a ja… cóż, powiedzmy, że mój błysk był raczej z kategorii „światło awaryjne”. Każda próba była dla mnie jak egzamin dojrzałości, na którym pomyliłem tematy. Chciałem dorównać mistrzowi, ale tempo pracy, obecność Wilhelmiego i jego sceniczna wielkość sprawiały, że czułem się jak… przypadkowy statysta we własnej roli.
Zamiast czerpać radość z grania, czułem się,  jakbym próbował rozwiązać równanie z trzema niewiadomymi bez kalkulatora. Moja kreatywność była na poziomie Żuławów Wiślanych, a komunikacja z reżyserem? No cóż… To raczej monolog – i to nie mój. Reżyser nie szczędził mi „motywujących” uwag: „Maćku, musisz coś ze sobą zrobić, wiesz już wszystko o tej postaci i nic ci to nie pomaga, ogarnij się w końcu!”, „W tej scenie to, co robisz, jest niestety żałosne” i mój ulubiony klasyk: „Jak tak dalej pójdzie, to nie zdążymy na premierę”.

Edward II”, Christopher Marlowe, Teatr Nowy w Warszawie, reż. Maciej Prus (1987)

Czułem się wtedy jak aktor, który pomylił role. Martwiłem się, że reżyser widzi we mnie talent, ale raczej do zmiany zawodu. Im bardziej się starałem, tym bardziej spektakularnie mi nie wychodziło. No i stres. Byłem jego ambasadorem. Zacząłem się nawet złościć na siebie, że w ogóle zgodziłem się na tę rolę. Próbowałem się pocieszać, że moja postać po prostu nie jest tak efektowna, jak rola Romana. Ale nie oszukujmy się – to była raczej desperacka próba ratowania własnego ego. I wtedy, tuż przed premierą, kiedy już prawie rozważałem karierę w innych sektorach, nastąpił przełom. Reżyser zaprosił mnie po próbie. Spodziewałem się kolejnej reprymendy, a tu… niespodzianka!
„Maćku, przeanalizowałem nasze próby i doszedłem...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 6 wydań magazynu "HR Business Partner"
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
  • Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
  • ...i wiele więcej!

Przypisy