Pandemia zmieniła myślenie
Jak cofniemy się do czasu przed pierwszym lockdownem, to zauważymy, że work-life balance był dopiero reklamowany. Społeczeństwo, przyzwyczajone do pracy w biurze, nie wyobrażało sobie, że miałoby pracować w zaciszu swojego domu. Nagle na małych metrażach mieszkań znaleźli się rodzice z dziećmi i zostali zmuszeni do odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Jednym to się spodobało, innym nie, a byli i tacy, którzy postanowili się rozstać. Pandemia COVID-19 zmieniła mentalność raz na zawsze.
Z jednej strony obawa przed zarażeniem, a nawet śmiercią, z drugiej strony zniewolenie we własnym domu – wszystko to spowodowało, że w umysłach ludzi pojawiły się inne priorytety niż praca i pieniądze. Dziś stawiają na zdrowie, wolność, odpoczynek i czas spędzony z rodziną, a nie na pracę ponad wszystko.
Przeniesienie wielu biznesów do sieci uzmysłowiło pracownikom, że nie muszą tracić czasu na dojazdy do biura, dzięki czemu mają go więcej dla bliskich. Ponadto praca z domu (o ile ktoś ma do tego przestrzeń) pozwala na zmniejszenie stresu i wyeliminowanie wypalenia zawodowego, bo szef już nie stoi nad głową, tylko rozlicza z efektów pracy, a do tego nie widać plotkujących na nasz temat kolegów lub, co gorsza, donoszących do przełożonego.
Niestety, przedsiębiorcy nadal z uporem maniaka chcą rozliczać swoich podwładnych z godzin spędzonych przy biurku, co powoduje, że tracą najbardziej wykwalifikowanych kandydatów na rekrutacjach, a do tego zwalniają się również lepsi pracownicy.
To właśnie teraz, jak nigdy wcześniej, pracownicy ma...