Jest jeszcze druga strona medalu – przy tak dużej presji rosną również wymagania w stosunku do działań w obszarze wspierania dobrostanu czy zdrowia psychicznego. Nie jest tu łatwo, ponieważ wiele zostało już zrobione w tym temacie. Jedne projekty cieszyły się ogromnym zainteresowaniem wśród pracowników, inne budziły dysonans i pytania: „Po co nam joga czy warsztaty ze stresu, kiedy ilość pracy jest tak duża, że fizycznie nie jesteśmy w stanie jej zrealizować?”. Jeszcze inne, choć bardzo interesujące i potrzebne, nie przyniosły znaczącej zmiany w stylu pracy, sposobie zachowań pracowników czy odczuwanym przez nich poziomie stresu i zmęczenia.
Nie wiem, czy tak dokładnie wygląda to w Twojej organizacji, ale jeśli zastanawiasz się, w jaki sposób trafnie zaplanować działania, które realnie wesprą pracowników i liderów w kontekście wyzwań biznesowych, jakie stoją przed Twoją firmą w 2024 r., to ten artykuł jest zdecydowanie dla Ciebie.
Od oporu do otwartości na well-being
Istnieje wiele powodów, dla których część pracowników i liderów negatywnie dziś reaguje na inicjatywy w obszarze well-beingu. Wiele firm, po pandemii, skupiło się na warsztatach, które miały wesprzeć w intensywnym czasie pracy, ale nie dawały odpowiedzi na pytanie: jak systemowo poradzić sobie ze stresem, przeładowaniem pracą czy zmęczeniem, kiedy kolejne projekty ruszają jeden po drugim? Przeładowanie pracą i przeciążenia, wysoki poziom stresu w wielu organizacjach prowadzą dziś do wypalenia. Biorąc pod uwagę ten kontekst, warto podkreślić, że nie ma nic złego w zajęciach jogi, szkoleniach ze stresu czy masażach przy biurku, ale jeśli pracownicy nie mają czasu nawet z nich skorzystać, to w ich głowach rodzi się ogromny dysonans i pytanie: „Po co firma wydaje na to pieniądze...