Afera naszej aktywności w portalach społecznościowych poszerza się z każdym dniem. Chwalimy się wobec innych swoimi dokonaniami, prowadzimy dyskusje na rozmaite tematy, wyrażamy opinie i poglądy, wrzucamy filmiki i zdjęcia. Wielu uczestników tego wirtualnego życia nie kryje się także ze swoimi afiliacjami zawodowymi. Korzystamy z portali dla profesjonalistów, na których szczegółowo informujemy o przebiegu naszej ścieżki zawodowej, prezentujemy powiązania z naszym pracodawcą, opisujemy zajmowane stanowisko pracy, naszej zawodowej aktywności. W innych portalach społecznościowych chętnie wypełniamy rubrykę „zatrudnienie”, podając nazwę pracodawcy. Mimowolnie stajemy się wizytówką naszego pracodawcy, wiążąc go z naszą aktywnością w prywatnej przestrzeni wirtualnego świata.
W zdecydowanej większości przypadków taka aktywność pracowników nie jest regulowana przepisami umowy o pracę czy wewnętrznymi regulaminami pracodawców. Kwestia prawna wykorzystania wizerunku pracodawcy, jego logo oraz swobodnego posługiwania się nazwą firmy nie jest także sprecyzowana w odrębnych umowach między pracownikiem a pracodawcą. Kłopoty pojawiają się wtedy, gdy aktywność pracownika zaczyna negatywnie odbijać się na pracodawcy.
Jeszcze kilka lat temu spektrum problemów na tym tle sprowadzało się do reakcji na wyrażanie niepochlebnych recenzji i opinii na temat pracodawcy w internecie. W orzecznictwie sądowym wypracowano kryteria pozwalające określić granice dopuszczalnej krytyki pracodawcy. W wyrokach sądowych wskazano, że uzasadniona krytyka je...
Czy pracodawca może wyrzucić z pracy za hejt w sieci?
Aktywność pracownika w portalach społecznościowych może negatywnie odbijać się na interesie pracodawcy. Kwestia stosowania odpowiedzialności pracowniczej w takich przypadkach nie jest jednak jednoznaczna.